Miało być wolne od piłki. A ona zawsze znajdzie.

Mało się o tym mówi, bo ranking i ranking, ale tak naprawdę to ten dzisiejszy mecz Lecha pokaże, ile zrobiliśmy postępu pucharowego. To taki rywal z którym po prostu normalnie się odpadało, przy czym kiedyś wiązało się to z końcem pucharów w sierpniu. Takie małe: "sprawdzam".

Mało znany fakt: Ostatnim klubem, z jakim mierzyły się Real Madryt i Barcelona, walcząc o fazę grupową Ligi Mistrzów, była Wisła Kraków.

No i skończyły się żarty z Serbami. Novi Pazar poszedł po starego.

Niezmiennie.

Wspaniała była praca nóg Ishaka przy tej bramce. Drobił kroczki tak, że ta wyrzucająca piłka wyglądała, jakby szła mu idealnie na nogę. Do tego Crvena świetnie broni światła bramki. Trzeba było szukać pozycji poza nim, żeby dojść do sytuacji strzeleckiej. I znalazł.

Jak graliśmy ze Śląskiem w pucharach, analizowałem naszych potencjalnych rywali: Ardę i Ber Szewę. Pierwszy mecz, tempo turystyczne, mecz wyrównany, nic się nie dzieje, nawet lekkie wskazanie na Ardę. Nagle z niczego Ber Szewa strzela dwa gole. Rewanż, to samo. Nagle Ber Szewa

Task failed successfully

Wszystko zgodnie z planem. Cztery ekipy w Lidze Konferencji. Najlepsi z najgorszych. Spełnia się sen. Najlepsi z najgorszych. Czerwień i biel. youtube.com/watch?v=lhnSiF…

Piękna ta nitka. A słowa o komentatorach, bojących się ciszy, są wspaniałe. Przy mikrofonach pozapominali, że są do meczu dodatkiem. A ja coraz częściej łapie się na tym, że komentarza słucham jak muzyki w windzie albo w supermarkecie. Ot, leci w tle, nigdy nie cichnąc.

Dawno nie użyłem określenia "piłkarskie szachy", ale mecz w Częstochowie na razie okazuje się go godzien.

Było w tym meczu Rakowa lekkie Ber Szewa-vibes z poniższego tweeta. Cholernie niewygodny rywal, bardzo stabilna gra, mało błędów, nawet takich drobnych. Choć Raków dalej ze sporymi szansami. Tu nie ma różnicy w jakości.

Korona niestety nie obejrzała studia.

W telewizji tego aż tak nie widać, bo wjedzie jakaś powtórka albo zbliżenie kamery, ale na żywo da sie odczuć, jaki wpływ ma ta reguła ośmiu sekund trzymania piłki przez bramkarza. Spora redukcja na przestojach.

Generalnie trudność spadkowiczów w awansie nie leży w specyficzności I ligi czy innych mocach nadprzyrodzonych. Bardziej z tego, że spadkowicze żeby spaść musieli mieć generalnie słaby skład, dodatkowo osłabiony po spadku. W efekcie są prawie tak pierwszoligowi jak reszta I ligi.

Byłe kluby Andrzeja, kiedy ów jest na ich meczach w tym sezonie - bilans 3-0-0. Kiedy go nie ma - bilans 1-1-2. Jakiś biznesplan się tu maluje.

Karol Borys też tak robił <śmiech przez łzy>

3-0-0 vs 1-2-2 Talizman.

Jeszcze nigdy tak dobrze nie zgrałem destynacji z pogodą.